niedziela, 11 września 2016

Ciekawe prawo w Niemczech

Przy okazji informacji, która została wczoraj podana do wiadomości warto zwrócić uwagę na prawo w Niemczech, które pozwala oprawcom z czasów II wojny światowej uniknąć jakiejkolwiek kary. 

Wiadomo, że ze względu na zły stan zdrowia 92-letnia kobieta, która pracowała jako telegrafistka w dowództwie obozu koncentracyjnego w Auschwitz nie stanie przed sądem. Kobieta jest niewidoma i prawie głucha, a choroba, którą przeszła w zeszłym roku, nie pozwala jej na wysiłek psychiczny i fizyczny związany z procesem. 

Kobieta była oskarżona o pomoc w zamordowaniu 260 tysięcy Żydów deportowanych do Auschwitz-Birkenau. Pracując jako telegrafistka przesyłała ona raporty o pracy obozu do Berlina i odbierała polecenia. 

Niemiecka prokuratura ściga od kilku lat osoby współodpowiedzialne za zbrodnie dokonane w czasie wojny. Mimo to nie można ich jednak postawić w stan oskarżenia. 

Byli strażnicy obozowi pozostają zazwyczaj bezkarni ze względu na orzeczenie Trybunału Federalnego z 1969 roku, które mówi, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy podejrzanego. 

Przełomowym wydarzeniem było skazanie w 2011 roku Johna Demjaniuka, który był strażnikiem w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go za winnego mimo braku dowodów na popełnienie czynów karalnych.



Moja ocena


Wprowadzenie prawa, które pozwala pozostać bezkarnym sprawcom największych zbrodni XX wieku jest powodem do zastanowienia. Przecież kilka dni temu mówiła, że Niemcy są zbudowane na sprawiedliwości. Każdy może sam osądzić czy tak jest w rzeczywistości. Jeśli nadal obowiązuje takie prawo to nie można w żaden sposób mówić o sprawiedliwym państwie. Przepis z 1969 roku mówi, że osądzenie kogoś za morderstwo jest możliwe tylko i wyłącznie po udowodnieniu indywidualnej winy podejrzanego. Wszystko ma się dobrze jeśli mówimy o zwyczajnych morderstwach w czasie pokoju, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę zbrodnie wojenny to wiemy, że udowodnienie indywidualnej winy jest prawie niemożliwe. Warto zadać w takim razie pytanie. Dlaczego prawo ma stawać w obronie zbrodniarzy? Może wszystko dlatego, że rząd Niemiec nie chciał stawiać przed sądem swoich ojców i dziadków. Kto może wiedzieć co kierowało wprowadzeniem takiego przepisu?

Nawet jeżeli wprowadzono taki zapis to należało dostosować go do rzeczywistości. Osobiście sądzę, że był na to czas przez ostatnie 47 lat. Za czyny jakie popełnili ci ludzie zasługują oni na piekło na ziemi nawet jeśli są głusi, ślepi i mają ponad 90 lat. Gdy brali udział w tych zbrodniach byli młodzi i sami podejmowali decyzję o tym, aby być częścią maszyny śmierci zbudowanej przez Hitlera. To sprawia, że nie zasługują oni na żadną litość. Kobieta, o której mowa w związku z oddaleniem oskarżenia z powodów zdrowotnych, pomagała w organizacji masowych egzekucji przeprowadzanych w obozie w Auschwitz. To ona odbierała rozkazy i przekazywała raporty dla dowództwa w Berlinie. 

Fakt, że w 2011 roku była głośna sprawa, w wyniku której skazano strażnika z obozu w Sobiborze, jednak warto zaznaczyć, że jest to wyjątkowy przypadek kiedy sędzia zdecydował się na taki wyrok mimo braku dowodów. To dobry kierunek, ale wiele z tych osób już nie żyje, a nie zostali w żaden sposób rozliczeni za życia za swoje czyny. 

Zwracanie uwagi na stan zdrowia jest częstym powodem nie stawiania w stan oskarżenia zbrodniarzy wojennych. Często zbieranie dowodów jest kończone przez trzecie pokolenie, bo poprzednim dziwnie nie szło. Warto jednak mówić o tym, że ci ludzie byli bezlitośni dla swoich ofiar i wręcz cieszyli się z okrucieństwa jakim darzyli drugiego człowieka.

Dla tych zbrodniarzy nie powinny obowiązywać ani prawa człowieka ani oznaki jakiejkolwiek litości ze względu na wiek lub stan zdrowia. Piekłem za piekło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz